Nie wiem co myśleć - ryba żyje. Co samo w sobie jest wg. mnie cudem. Pływa ale NIE przyjmuje żadnego pokarmu. Ma zapadnięty brzuch i chwiejne ruchy w wodzie. Pojutrze podmienię wodę i dam drugą dawkę Capifosu. Ale ryba jest nadal chora - plamy są widoczne nadal i nie przyjmuje pokarmu. Jeśli padnie - nie będę wiedział czy dlatego że Capifos jednak jej nie wyleczył lub też wyleczył z pasożytów ale nie wyleczył infekcji bakteryjnej lub też padła z głodu.
Temperatura 27 stopni. Obrzęk na płetwach jakby zszedł, tzn są jeszcze białawe ale w ciut lepszym stanie, plamy białe widoczne u nasady ogona, bokach i od frontu płetwy grzbietowej, a także na pyszczku. (Nie mam czym foty zrobić, komórką próbowałem ale nic nie widać).
Moja wstępna hipoteza jest taka że ryby załapały nicienie (bądź też były ich nosicielami), te je osłabiły, dodatkowo zmiana warunków (przeprowadzka do mnie), zachorowały, dalsze osłabienie - nicienie spowodowały że przestały jeść, co spowodowało dalsze osłabienie i wdała się infekcja bakteryjna. Omnipur mało tego że nie pomógł to mógł pogorszyć sprawę. Gdybym leczył je na nicienie od samego początku a dopiero potem na bakterie/pasożyty skóry, ryby byłyby silniejsze i mogłyby przeżyć.
Czy jest jakiś sposób by pozbyć się nicienia z akwa ogólnego, JEŚLI Barwniaki zdołały go tam wydalić? Przyznam że wolałbym uniknąć wlewania mocnej chemii, ale jeśli nie ma wyjścia...?
Tak zupełnie na marginesie zapytam, czy lekkie zbielenie KRAWĘDZI płetw u Neonów Axelroda (Czerwone) jest normalne i nie muszę sie tym przejmować? Całe stado 27 sztuk pływa żwawo, wyrywa sobie żarło (
) z pyszczków i generalnie wygląda zdrowo. Ale niektóre mają takie przybielone niektóre promienie płetw, pojawiają się te przebielenia a czasem znikają. Nie wiem co o tym myśleć.