Ostatni wpis w tym wątku na temat domniemanego grzyba.
Z zakupionych na pocztku czerwca ryb: barwniaki, prętniki, neony zielone, pielęgniczki ramireza i kakadu oraz kiryski padło: - kilka pielęgniczek ramireza i kakadu. Nie wiem co było przyczyną - ramirezki ciut mniej, a kakadu mocniej - były bradzo płochliwe nie wychodziły do pokarmu, nie pokazywały się... czasem widziałem jakąś chudą i wyblakłą.
Inne ryby - skalary - 10 sztuk w tym 4 pary - duże już porosły, żyją, trą się na okrągło i tylko przeganiają jedne drugie, ze starej obsady od czerwca odeszło kilka gupików i 1 kosiarka - była u mnie jakieś 5 lat... Innych strat nie było.
Procesy bakteryjne w akwarium przebiegają prawidłowo, rośliny rosną bardzo dobrze, ale stwierdzam, że mam za słabą filtrację, a raczej źle rozmieszoną - sądziłem, że na długości 2,5 metra woda się spokojnie wymiesza i przefiltruje nawet jeśli filtry będą tylko z jednej strony - okazuje się, dno jest czyściutkie do jakieś 1,5 -2 metrów od wlotów i wylotów filtrów, a dalej zbiera się muł... a ponieważ tam też mieszkają zbrojniki - wody kryształowej nie mam... Coś będę musiał z tym zrobić.
Czy to był grzyb, czy nie - nigdy się nie dowiem, ale najważniejsze - skalary już nie padają (tfu tfu i odpukać w niemalowane ;-))
EDIT 30.03.2015:
Napiszę jeszcze teraz, bo czasem się komuś przydaje. Gupikom i innym rybom leczenie nie zaszkodziło, zdaje się ślimaki wybiło do cna i ucierpiały delikatne rośliny. Skalary przestały padać. Taki jeden którego wtedy typowałem że będzie kolejny martwy (dlatego go dobrze zapamiętałem) żyje do dzisiaj i ma się dobrze. Co więcej, udało mi się wprowadzić guraminy, które zawsze mi padały i żaden nie padł od 2 lat. Barwniaki wprowadzone 2-3 miesiące po leczeniu doczekały się młodych, które już są teraz dorosłe i same zabierają się do tarła. W każdym razie, wszystko skończyło się dobrze i tak jest do dziś