Troszkę się wczytałem i z pozoru banalny wątek jest chyba całkiem ciekawy. Co do przykładu miejsca nr 21 z domkiem samuraja to zwróćcie uwagę, że jest to typowy aquascaping (przypominam, dla wielu to nie jest to samo co akwarystyka!), a sam domek jest 'smacznie' wpasowany w całość, wprawdzie bardzo przeidealizowanego, ale jednak naturalnego krajobrazu. Ponadto otwierając to zdjęcie po raz pierwszy musiałem się nieźle naszukać i wpatrywać, żeby ten domek dostrzec, co dowodzi że jest to tylko delikatny i przemyślany dodatek, który nie dominuje całości kompozycji. Moim zdaniem rzecz genialna, naturalna, pomysłowa, smaczna i bardzo japońska, choć tu mogę nie być obiektywny, bo jak jak sądzę dość wyraźnie zdradzam fascynacje historią i kulturą Japonii
.
Co się zaś tyczy zdjęć pokazanych przez Vento, osobiście uważam, że Knott faktycznie może i jest pomysłowy i nowatorski (a może po prostu bardzo już znudzony
), i rzeczywiście jest w tym 'coś' co przykuwa uwagę, jednak do zaprezentowanych kompozycji nie pasuje jedna rzecz... ryby. Metalowe ekstremum z kulkami i trzepaczkami do jajek nie wymaga komentarza (miejmy nadzieję, że to nie była chińska stal nierdzewna, bo ta jest nierdzewna tylko z nazwy
). Dla mnie to już jest pomylenie sztuki z akwarystyką (podobnie jak Budda z bojownikiem), przy czym wątpię, żeby Knott chciał przez swoje prace przekazać jakieś konkretne treści. Raczej bawił się jedynie formą, a to już jest ewidentny syndrom znudzonego artysty. (Choć równie dobrze mógł to być jakiś etap jego rozwoju, skoro Vento pisze, że są to pomysły sprzed etapu akwarystyki naturalnej.) Zresztą w sztuce są na to konkretne pojęcia: 'collage', a może nawet 'instalacja'. Tym samym to co pokazał Oliver Knott to, przynajmniej dla mnie, jakaś forma sztuki, ale z pewnością nie akwarystyka. Prawdopodobnie gdzieś pomiędzy jest aquascaping - w zależności od kompozycji, przynajmniej częściowo spełnia akwarystyczne wymogi stworzenia odpowiedniego środowiska dla ryb, a z drugiej strony przewodzi mu idea zachowania artystycznej estetyki.
Podsumowując, z mojego punktu widzenia mamy 3 zasadnicze obszary:
- sztuka - pojęcie tak szerokie i zdrowo dziś wykolejone, że nic tylko się cieszyć, że dwa poniższe mają dużo bardziej wymierne ramy;
- aquascapning;
- akwarystyka - tu polecam zapoznać się z twórczością kolegi nickiem Asagoth; wnosi bardzo wiele również do tego forum;
- (praktyka pokazuje, że jest również czwarta kategoria: 'ten zatopiony statek jest fajny, wrzućmy go do akwarium').
Drugie pojęcie zazębia się z pierwszym i trzecim, ale trzecie dla pierwszego jest jedynie jedną z wielu form, jednym z wielu narzędzi.
PS. A co do ozdób w akwarium, to osobiście uważam, że wszystko się nada jeśli tylko zdrowo obrośnie glonem. W mojej ulubionej, świętokrzyskiej rzeczce z dzieciństwa, zlokalizowanej bezpośrednio za 'ranczem' dziadka roiło się od raków. Ich ulubione skryjówki to były stare, dziurawe garnki, puszki po farbie i wszelkiego rodzaju pojemniki, które odpowiednio zaglonione stanowiły nieodłączny, standardowy element krajobrazu rzeki. Dużo pisaliście o zaśmieceniu i czystości polskich wód. Paradoksalnie, na wsi u mojego dziadka niewielu już dziś wrzuca puszki po farbie do rzeki, bo przecież każdy ma kosz, woreczki i wszędzie dojeżdża nowoczesna śmieciareczka. Wtedy jednak rzeka była pachnąca i jak kryształ, a obecnie jest mętna i ciężko już w niej znaleźć raka... Sami sobie dopowiedzcie dlaczego