Ale tylko one padły.
W piątek mój kolega do pracy przyszedł "kichający". W poniedziałek już nie było znać po nim śladu choroby. Ja natomiast choruję do dzisiaj. W niedzielę miałem prawie 39 stopni gorączki... Wniosek: Różne organizmy, różna odporność na dane infekcje.
No ale niech wypowie się spec od Kirysków. Moim zdaniem o możliwości zdobywania pokarmu przez te akurat rybki - nie ma się co martwić. No chyba że ma się zupę rybną gdzie o każdy kęs walczy 10 ryb.