Filtrująca się znalazła, na szczęście - ma wylinkę i siedzi w kokosie.
Skalar duży, kupiłem go ze zlikwidowanego akwarium, ma jakieś 9cm wys. (bez płetw). Przeszedł kwarantannę, zdrowy... jak ryba.
I to chyba jednak nie skalar. Dzisiaj rano byłem świadkiem jak na moich oczach jedna z ostatnich babaulti padła - samica z larwami. Bez żadnej przyczyny, po prostu poruszała ramionami i po chwili koniec.
Zawsze było ich pełno, siedziały dosłownie na wszystkim. Tylko dziwne jest to, że nie widziałem innych jak padają, ani też nie ma żadnych ciał. Schować się też nie mogły, bo taka ilość nie miałaby po prostu gdzie.
Parametry wody niezmienne od zawsze, pH 6,2-6,5 (test paskowy), gH 4, kH 2-3, NO oba 0. Nawozy tak jak zawsze, co tydzień ~6ml mieszanki Plant Gainer micro+macro. Zawsze takie parametry miałem i krewetki mnożyły się jak dzikie.
Aktualna obsada, w trakcie zmiany z Azji na ogólne/240l:
- 5 gurami mozaikowe
- 6 razbor klinowych (wiem, że mało)
- 3 skalary małe, ~4cm
- 1 skalar ten duży
- 1 atyopsis moluccensis
- i... jedna, dwie babaultki.
Zmian w akwarium, żadnych poza... kokosem, tyle, że ten kokos był wyjęty na dwa tygodnie wcześniej z tego akwarium na czas przesadzania roślin - więc chyba to też nie on.
---edit---
zapomniałem o 3 kosiarkach
