Mam podobny problem. Moi nieproszeni goście mają ok 3-4 mm średnicy i pojawiają sie falami, co kilka, kilkanaście dni. Diabli wiedzą jak się nazywają (muszę chyba im nadać imiona, bo jak dotąd wygląda na to, że jestem na nie skazany)
.
Na początek próbowałem działań radykalnych, zrobiłem coś w rodzaju "resetu" akwarium, wywalenie i intensywne płukanie żwiru i roślin, mycie filtra na gorąco, szorowanie ścianek akwarium - na nic! Dobrze chociaż, że po tym wszystkim nic mi nie wyzdychało. Małe dranie szybko wypełzły skądś na ścianki i roślinki.
Potem kupiłem 2 młode bocje wspaniałe, bo tak mi w sklepie poradzono. Nie wiem, czy mają swój wpływ na zmniejszanie pogłowia ślimaczków, bo okresowo ich nadal przybywa. Nie widziałem, żeby rybki zjadały ślimaczki, chociaż wykazują pewne zainteresowanie pustymi (?) skorupkami leżącymi na dnie. Zresztą ktoś mi powiedział, że one nie zjadają ślimaków, tylko ich jaja, ale tego nie wiem, bo to nie do zaobserwowania. Za parę miesięcy - lat, jak przerosną moje skromne lokum oddam je do 200-litrowego zbiornika szwagra, niech jemu niszczą dno.
Poradzono mi też podgotowaną marchewkę, ale nie zwabiła ani jednego! Podobnie pietruszka, chociaż rybki jarzynki skubały chętnie. Podobno zupa była za słona. Ale u mnie w domu marchewkę gotuje się w solonej zupie przecież!!!
Wydaje mi się, że trzeba pokochać ślimaczki, chociaż boję się, że tragiczne nagłe zatrzymanie poprzedniego filtra mogło być spowodowane osadem wciągniętych pancerzyków (w filtrującej gąbce czasami było ich dość sporo, najwyraźniej miały tam niezłe warunki bytowania). Za chemię dziękuję, nie jestem aż tak zdesperowany. Pozdrawiam.