Witam wszystkich!
Ostatnio postanowiłem sprawdzić czy moje gurami mozaikowe są już na tyle dorosłe by doszło do tarła. Okazało się, że tak
, ale droga ku temu była strasznie nietypowa
. Postanowiłem więc, że opiszę pokrótce historię tego testu (i mam nadzieję ją rozwijać aż do dorośnięcia lub co gorsza nie odchowania narybku).
Dzień pierwszy: sobota 13.12.2008
Postanowiłem przenieść do osobnego, urządzonego ale pustego akwarium, samca i samiczkę gurami. Stwierdziłem, że skoro są już odpowiednio duże więc może się udać. W akwarium ogólnym niezbyt się sobą interesują (4 samce i jedna pani), to też po przeniesieniu nie spodziewałem się zupełnie niczego... i tak też to wyglądało.
Samczyk od razu udał się w zarośla Limnophili, które zajmują połowę akwarium. Kiedy przeszedł mu pierwszy stres po przeniesieniu, wpuściłem samiczkę, która.... od razu została odgoniona w "kozi róg" tuż za filtrem w drugiej części baniaka. Nie działo się nic od tego momentu.
Dzień drugi: niedziela 14.12.2008
Odłowiłem samiczkę z powrotem do dużego akwarium, zaś samca zostawiłem w spokoju. Jako, że akwaria stoją obok siebie i z jednego do drugiego co nieco widać, samiec to wykorzystał i... podglądał pływającą w niedostępnym dla niego akwarium samiczkę. Potrzymałem go w takim niepewnym stanie do wieczora. Około 20:00 samiczka trafiła do samczyka i... znów została przegoniona. Za to w nocy samiec wybudował gniazdo
Dzień trzeci: poniedziałek 15.12.2008
Nie działo się nic, samiec nawet na chwilę nie dopuszczał do siebie samicy i wyglądało na to, że nic z tego jednak nie będzie. Gniazdo podupadało a samiczka mogła już pływać swobodnie po całym zbiorniku, nawet na "dzielni" samczyka, w śród limnophili. Nie było typowego "tańca" parki, odwracania samicy, itp itd.
Nie widziałem też żadnych oznak agresji samca świadczących o obecności jajeczek w gnieździe, z którego i tak nie wiele zostało. Odłowiłem oba osobniki do ich stałego lokum.
Dzień czwarty: piątek 19.12.2008
Późny wieczór, siedzę sobie i doglądam rybki przed zgaszeniem światła. Słyszę, że filtr w mały akwarium zapchał się czymś bo w jednej chwili przestała przelewać się woda (jak to w kaskadzie). Stwierdziłem, że skoro i tak w styczniu będzie w nim tanga urządzana to w sobotę oddam nadmiarową roślinność do sklepu i całe akwarium wymyję i przygotuję. Poszedłem spać.
Dzień piąty: sobota 20.12.2008
Jak pomyślałem wieczorem tak... O MAŁY WŁOS NIE ZROBIŁEM... coś mnie tknęło żeby popatrzeć sobie ostatni raz na setki zatoczków i... ZOBACZYŁEM JE - MAŁĄ ŁĄWICZKĘ milimetrowych rybek
- wyczyściłem filtr, obniżyłem poziom wody żeby spadająca woda rozpuszczała w wodzie więcej tlenu i zafascynowany zacząłem liczyć... nie da rady za małe rybcie i za dużo roślin
Przygotowałem zawiesinę z żółtka jajek ugotowanych na twardo - tak jak wiele osób poleca - i pierwszy raz nakarmiłem narybek - kilkanaście kropli ze strzykawki (ok 5-6 ml gęstej zawiesiny). Teraz po cichu się modlę, ŻEBY CHOCIAŻ POŁOWA PRZEŻYŁA BO NIE MAM POJĘCIA CO DALEJ ROBIĆ, pierwszy raz zostałem wujkiem
Dzień szósty: poniedziałek 22.12.2008
Hodowla pierwotniaków na trochę sposób podany przez
Pethro , a trochę akk.pl rozpoczęta wczoraj wieczorem. Woda lekko się zanieczyściła i zmętniała (biała) - to chyba bakterie, którymi mają się żywić pantofelki. Tylko nie wiem, czy nie dałem za mało tych gnijących roślinek. Zobaczę co będzie dalej. Założyłem też hodowlę orzęska - zamiast roślinek dałem mułu z dna akwarium. Czekam na wyniki i jak będę coś wiedział to się na pewno podzielę informacjami
Rybki jeszcze żyją i wcinają na razie mikrowit. Widać jak rosną w oczach - już około 3mm z ogonem. Muszę zrobić podmiankę wody bo żółtko faktycznie się "rozpełzło".... samo
.
Dzień siódmy: wtorek 23.12.2008
Wstałem rano, patrzę do maluszków i... na szybach widzę 2-3mm STUŁBIE
. Nie wiem skąd, bo NIGDY, ale to NIGDY ich nie widziałem u mnie. Nic nowego też nie trafiło do akwarium (poza żółtkiem i mikrowitem). Na razie jednak są za malutkie żeby zżerać narybek i na pewno dzisiaj przy podmianie wody je zmyję - w czystej wodzie tak łatwo się nie rozwiną... chyba?! Spróbuję też dać nowe zdjęcie - tylko jedno bo za wielkich zmian w wyglądzie maleństw nie ma
. Ewentualnie zdjątko stułbi bo ciekawe są w wyglądzie... takie małe koralowce, brrrr.
Aha i małe dokazują - widziałem, że kilka z nich pływało przy dnie i jeden "skosztował" różka rozdętki... taaa rozdętki to najszybsze ślimaki jakie widziałem, w ułamku sekund był schowany w muszli
Dzień ósmy: czwartek 25.12.2008
Rybki żyją i mają się dobrze. Rosną dość szybko, z ogonem mają niektóre ok 6mm dł i 2-3mm wysokości (jak się prawidłowo nazywa wymiar pionowy ryby?
). Jest tutaj jednak pewne... niestety: albo zostało ich tylko 10-15 szt. albo tak dobrze pozostałe się poukrywały (a może ich nie było więcej, nie wiem
)
Stułbie wyłowiłem strzykawką, ale i tak się rozmnożyły. Co oznacz, że z nimi nie wygram. Jest tego dobra strona - oznacza to, że w wodzie są pierwotniaki, którymi stułbia się żywi i ryby także - a moje hodowle coś nie bardzo działają. Z resztą narybek chyba te stułbie podskubuje, bo nie rosną za bardzo (i bardzo dobrze) a rybki są bardziej tłuściutkie (nie nie przekarmiam ich same coś znajdują między posiłkami). Nie wiem tylko czy w roślinach nie czai się jakaś stułbia monstrum (dorosła), która nie odgryzie się za pobratymców. Aha i zapomniałbym - w tej chwili 100% rybek nie ma już woreczka żółtkowego, więc mam nadzieję, że te kilka sztuk przeżyje bo są najsilniejsze.
Dni kolejne: Nic się nie dzieje, rybki spokojnie rosną. Stułbie też... ale rybcie szybciej i stułbia czasem ginie w paszczy głodomorków
Dzień 13: wtorek 30.12.2008
Ryby zaczęły rozpływać się po całym akwarium. Rosną naprawdę szybko - część ma już dobrze centymetr długości, niestety na "wzroście" nie bardzo im wychodzi. Niektórym rybkom widać już płetwy grzbietowe, a największym także brzuszne. Wygląda to super. Karmię je pokarmem dla dorosłych ryb, głównie ovo-vitem i rozkruszonymi tabletkami Vitabinów (roślinny i wieloskładnikowy). Dodaję też jeszcze mikrovit, bo zróżnicowanie w rozmiarach jest coraz większe pomiędzy poszczególnymi osobnikami. Przymierzam się do mrożonej artemi ale nie wiem czym ją rozdrobnić. No i jest rybek więcej niż myślałem. Ciężko je policzyć, ale coś około 25szt - jeśli odchowa się chociaż połowa to będę bardzo szczęśliwy.
Dzień 26: poniedziałek 12.01.2009
Narybek już wcale nie jest takim byle narybkiem
. W tej chwili jest wszystkich sztuk (policzone na oko, podczas odłowu) 22. Wszystkie osobniki mają już widoczny wzór na ciele, ale jeszcze nie są wybarwione. Niektóre ryby mają już prawdziwe "dorosłe" pręty - płetwy brzuszne, dłuższe czasem od nich samych. Wygląda to pięknie. Zróżnicowanie w rozmiarze jest niestety ogromne, od 1,7cm do prawie 2,5, i wynika z braku mojego doświadczenia w karmieniu, ale ryby i te mniejsze i te większe są zdrowe - a to najważniejsze przy odchowaniu młodzieży. Dzisiaj wstawiam chyba ostatnie zdjęcia, bo później wszystkie ryby będą już 100% kopiami rodziców, więc i nie będzie sensu ich chyba pokazywać. I tak przeszedłem przez wszystkie stadia rozwoju - poza ikrą o której istnieniu nie miałem pojęcia
.
W kotniku urządzam teraz tangę, więc maluchy szaleją w ogólnym i ciężko je sfotografować
.
To już koniec relacji - mam nadzieję, że się podobało i przydało komuś. Życzę wszystkim zainteresowanym dorobienia się maleństw innych niż popularne gupiki czy molinezje. Bo wysiłek włożony w odchowaniu "trudnych" rybek zwraca się z nawiązką - piękno całego etapu jest wynagrodzeniem trudów i mozołów.
Pozdrawiam
Zdjęcia:
Zdjęcie 1 - 80,1kB - 21.12.2008
Zdjęcie 2 - 571,2kB - 21.12.2008
Zdjęcie 3 - 459,5kB - 27.12.2008/00:22
Zdjęcie 4 - 463,9kB - 30.12.2008 - specjalnie dla Giny
Zdjęcie 5 - 109,8kB - 30.12.2008
Zdjęcie 6 - 272,0kB - 30.12.2008
Zdjęcie 7 - 314kB - 13.01.2008
Zdjęcie 8 - 564kB - 13.01.2008
--- edit 13.01.09 - poprawiłem linki do ostatnich zdjęć ----