Od razu się przyznam, że przyoszczędziłem na podłożu (ilościowo) na początku i już dłużej tego nie wytrzymam, robię restart. Wydaje mi się że pomysł dosypywania żwirku przy gęstej roślinności jest raczej mało praktyczny, a że przy okazji chcę trochę zmienić aranżację, wychodzi mi coś a la restart. Rozważam dwa warianty:
1) do mniejszego akwa (podejrzewam że 80l lub coś takiego - zbiornik restartowany ma 112l) przelać wodę z działającego akwa, przerzucić rybki, wrzucić luzem rośliny, szybko przełożyć filtr i niestety trzymać tam ryby przez circa 5 dni.
W międzyczasie, przeczyścić stary żwir, dodać nowy, wsadzić rośliny (także w zastępczym akwa będą króciutko) i zalać to kranówką (tak do połowy) i przejść przez przyspieszony tryb dojrzewania akwaria, po circa pięciu dnia wraz z wodą ze zastępczego akwa wpuścić tam ryby, przełączyć filtr.
Moję wątpliwości budzi problem dojrzenia zbiornika od nowa bez filtra - mam tylko jeden kubełek i jeżeli by się dało chciałbym uniknąć dodatkowych zakupów, choć myślę że może dobrym pomysłem było by kupienie zapasowego wewnętrzenego, który mógłbym przy tej okazji wykorzystać.
2) Spuszczam trochę wody, ryby i część wody do wiadra (bez filtra), rośliny do misek z wodą i dorzucamy nowy żwir, nasadzamy rośliny, wlewam starą wodę wraz z rybami spowrotem- czas całkowity operacji pół godziny (od momentu odłowienia ryb
). Tyle że jak zruszę podłoże bez jego mycia to będzie niesamowity syf w akwa i ryby trafią spowrotem do 'zamulonej wody' - powinno to co prawda po jakimś czasie się wyklarować ale wydaje mi się to gorsze rozwiązanie.
Jestem otwarty na wszelki opinie/sugestie/rady