Witam,
Przygodę z akwarystyką zaczęłam jako totalnie nieodpowiedzialna osoba, dlatego w mojej obsadzie oprócz skalara i kirysków i 2 brzanek różowych są 4 brzanki sumatrzańskie. W zasadzie nigdy nie miałam z nimi problemów, dopiero od niedawna (a mam je ponad dwa lata) zaczęły wykazywać agresywne zachowania. Ofiarami były tylko kiryski dlatego stworzyłam im mnóstwo miejsc do ukrywania się w dzień, gdyby brzanki były napastliwe. Problem się rozwiązał, ale chwilę później agresja przeniosła się na skalara. Obskubały mu płetwy (tylko końcówki) i zostały wtedy odizolowane od reszty. Od tego czasu skalar nie je i zaczął chudnąć (około tydzień czasu). Poza tym nie ma żadnych innych objawów, płetwy zaczęły odrastać (dodany na wszelki wypadek healthosan). Wydaje się być nadmiernie pobudzony, gdy np. oświecam światło, wtedy oddycha bardzo intensywnie i pływa wzdłuż przedniej szyby jakby chciał ją zaatakować. Czy jest możliwe, że to wina jedynie stresu? Czy jakaś choroba towarzysząca? Podniosłam temperaturę wody, z 24 do 25-26, dodałam więcej roślin, między którymi może się przeciskać, akwarium jest prawie cały czas zaciemnione, ale nie ma żadnej poprawy. Mam go już 5 lat, może to głupie, ale jestem do niego bardzo przywiązana i nie chcę go stracić
Pomóżcie proszę!
Akwarium 70l (wiem, że jest zbyt małe, ale to nigdy nie było problemem, poza tym skalar jest sam i jest kwestią czasu aż zmienię litraż), parametry wody wszystkie w normie (paski lakmusowe), podmiana wody co dwa tygodnie, pokarm cały czas ten sam (mrożona ochotka, czasem dafnia i suche płatki).
Jeśli to stres to jak mogę go jeszcze uspokoić, zmusić do jedzenia?