Samiec gurami sterroryzował mi całą obsadę i nie do końca wiem jak sobie z tym poradzić, może Wy będziecie mieli jakiś pomysł.
Sytuacja wygląda tak, że samiec zbudował któreś z kolei gniazdo w lewej części akwarium i czeka na gotowość samic. W tym czasie gniazda broni z całego serca (mimo, ze puste). Nie byłoby problemu gdyby przeganiał ryby, które do gniazda podpłynęły, ale on pilnuje go przez terror. Wisi pod gniazdem i co 20-30 sekund atakuje akwarium (nie istotne czy coś tam jest czy nie), więc reszta ryb, która nie chce się narażać na ataki trzyma się najdalszego konta akwarium. To niestety oznacza, ze samiec gurami przejąl 150 litrów a reszcie zostawił 50 :/
foto:

Postanowiłam coś na to zaradzić i go bardziej odgrodzić od reszty używając moczarki, ale niewiele to dało.... Przedtem startował z atakami z okolic tylnej szyby, teraz jak nie ma tam miejsca zaczął startować od przodu. Ataki nie są jakieś wybitnie groźne, kilka ryb ma delikatnie poszarpane ogony, ale na pewno nie jest to dla nich komfortowa sytuacja. Jakieś pomysły?
