Oswald
|
|
« : Styczeń 24, 2007, 18:53:38 » |
|
Hi, Mam 2 pretniki samce. Pochodza jakby z tego samego akwa sklepowego. Troche sie zawsze droczyly (ustawialy do siebie bokami i sie podszczypywaly) wynikaly z tego jasne plamki na luskach po bokach. Takie plamki zauwazylem juz z miesiac temu, i mysle ze nie jest to zadna infekcja. Plamki NIE przypominaja tych, ze zdjec ryb z infekcjami.
Ale dzisiaj szukam tego "slabszego" pretnika i patrze ze plywa z tylu, troche jakby przestraszony i ma caly rozwalony pysk. Ogladalem to dokladnie i nie widac zadnego puszystego nalotu, ktory by wskazywal na infekcje bakteryjna. Wyglada bardziej na uraz "techniczno/fizyczny". Brakuje mu jakby 1/2 dolnej szczeki. Co jakis czas rusza tym pyskiem dosyc gwaltownie - jakby skurczowo, ale tylko czasem.
Patrzalem sie dlugo na akwa, ale zadnych walk nie zauwazylem. Jest jeden skalar, ktory troche atakuje wszystkie ryby ale pretniki sie jakby ignoruja. Moze chodzi o walke o terytorium przy przedniej szybie, gdzie zawsze przyklejam tabletki pokarmowe. Jak pisalem, ten "rozwalony" pretnik plywa teraz tylko z tylu.
Co o tym sadzicie?
PS drugi pretnik oddycha dosyc szybko ale inne rybki oddychaja normalnie.
3 dni temu zaczalem dawac CO2 z bimbrowni. pH troche skakalo przez te 3 dni, teraz troche powyzej 7
|
|
« Ostatnia zmiana: Styczeń 24, 2007, 20:54:20 wysłane przez Oswald »
|
Zapisane
|
|
|
|
lukas
Global Moderator
Super aktywny
Płeć:
Wiadomości: 3050
into U'r eyes my face remains
|
|
« Odpowiedz #1 : Styczeń 24, 2007, 23:12:07 » |
|
być może jest to rezultatem walki. Ten prętnik już nie będzie walczył bo jest okaleczony (przynajmniej do momentu wygojenia się ran). jeśli masz możliwość odseparowania tej rybki od innych to możesz to zrobić i podać mu do wody trypaflawiny, która zdezynfekuje ranę i zapobiegnie infekcjom. Bądź co bądź utrata połowy pyska to poważne obrażenia. Zapewnij mu spokój i dostęp do pełnowartościowego pokarmu - przy takiej rekonwalescencji wskazane są kaloryczne pokarmy (ochotka), oczywiście w rozsądnych ilościach.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Oswald
|
|
« Odpowiedz #2 : Styczeń 25, 2007, 08:49:20 » |
|
Dzieki! A czy jak go pozostawie w ogolnym zbiorniku (nie mam na razie alternatywy) to niebezpieczenstwo, ze rana moze dostac jakiejs infekcji jest duze / pewne ? Czy zdaza sie raczej zadko ? Troche sie boje o inne ryby a chwilowo jedyna alternatywa jest "przystanek WC". Jak go wsadze do sloika bez grzalki i napowietrzania (choc to labirynt) to dosyc pewnie zdechnie...
A czy zamiast tej trypaflawiny (jest chyba dosyc ostra jak na cele "zapobiegawcze") moge dac cos lzejszego jak np. Tetra General Tonic?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Misquamacus
|
|
« Odpowiedz #3 : Styczeń 25, 2007, 19:35:47 » |
|
Jak go wsadzisz do słoika bez grzałki to nic mu nie będzie ! Kiedyś musiałem awaryjnie przenieść prętnika do słoja bez grzałki i żył bez problemu JAk go wpóściłem do akwa to spoko żył dalej, tak więc Co to eutanazji u labiryntów to nei bardzo się znam, ale przecięcie/przerwanie rdzenia kręgowego powoduje natychmiastową śmierć, tniesz tuż za głową żyletką, ewentualnie bierzesz w siatkę i bardzo bardzo bardzo mocno uderzasz w rank umywalki, bądź chwytasz rybe po obu stronach i bardzo gwałtownie i mocno wyginasz jakbyś chciał przełamać, słyszysz trzask i przerwany rdzeń Ohhhhhhhhhh co za temat brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Obyś nie musiał tego stosować
|
|
|
Zapisane
|
>>>>>>>>www.bojownik.pl<<<<<<<<< >>>>>>>> www.fawa.pl <<<<<<<
|
|
|
Oswald
|
|
« Odpowiedz #4 : Styczeń 25, 2007, 21:19:37 » |
|
Dzieki Kubus. Probowalem zrobic zamkniety kotnik z butli 5-litrowej i wsadzic go do akwa z.p. trzymania temperatury, ale jakos sie wszystko poje...o i zdecydowalem sie na eutanazje . Moze nie wybralem optymalnej metody ale coz... bylo minelo - the show must go on... Akwarystyka to nie tylko mile chwile... ahhh shit Rana byla paskudna - pol pyska: zywe miecho
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
żałobniczka
Stały użytkownik
Płeć:
Wiadomości: 384
|
|
« Odpowiedz #5 : Styczeń 26, 2007, 08:31:08 » |
|
Napewno ryby, gdy jadły tablecie, jedna się przyssała do drugiej do pyska. Miałam podobną sytuacje, bowilijska przyssała się do gurami i w takim ,,zbliżeniu'' trwały przez 30s. A nie prubowałeś robić kotnika z koszyka po owocach, zrobic małe dziurki, uczepić patykiem i prętnik ma izolatke.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lukas
Global Moderator
Super aktywny
Płeć:
Wiadomości: 3050
into U'r eyes my face remains
|
|
« Odpowiedz #6 : Styczeń 26, 2007, 22:49:31 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Oswald
|
|
« Odpowiedz #7 : Styczeń 26, 2007, 23:05:45 » |
|
no jo lukas.... przestraszylem sie tego niebezpieczenstwa infekcji... jak pisalem - rana wygladala paskudnie - 1/2 pyska to zywe miecho a mam w akwa pare (nawet drogich) rybek, ktore sa moze troche wrazliwe i nie chcialem odrazu lac jakiegos dezynfekujacego srodka na cale akwa.
Mozesz mi wierzyc, ze nie mam zabawy w usmiercaniu rybek, do ktorych sie (chcac/niechcac) totalnie przywiazalem. Bylo to bardzo niewesole doswiadczenie, ktore pokazalo mi, ze powinienem miec maly dodatkowy zbiorniczek na takie przypadki. Mysle ze postapilem dosyc odpowiednio, jak na moje warunki. Jedynym bledem byl brak odpowiedniej "izolatki".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lukas
Global Moderator
Super aktywny
Płeć:
Wiadomości: 3050
into U'r eyes my face remains
|
|
« Odpowiedz #8 : Styczeń 26, 2007, 23:58:05 » |
|
myślę, że na tym forum nie ma osób, które czerpią przyjemność z zadawania cierpienia swoim podopiecznym, więc i Ciebie o to nie podejrzewam. Jednak wydaje mi się że twoja decyzja była pochopna i działałeś pod wpływem impulsu - wystraszyłeś się o zdrowie innych ryb, może i słusznie, ale prętnik zapłacił za to wysoką karę. OT Jestem może trochę rozdrażniony bo temat eutanazji zrobił sie ostatnio bardzo 'trendy' na tym forum, co, nie ukrywam, bardzo mnie drażni. Ludzie kłócą się, który sposób zabicia (nie bójmy się tego słowa) ryby jest mniej, a który bardziej bolesny. Ale nie chodzi mi o to żeby zabraniać skracania ciężkiej choroby, często bolesnej dla ryby. Po prostu większość młodych stażem akwarystów nie potrafi wyczuć, czy dla danej ryby faktycznie nie ma już ratunku i bardzo się męczy , czy też tylko jemu się tak zdaje bo on nie potrafi (a może nie chce) jej pomóc. Zdarzały się już osoby (tutaj na forum), które uśmiercały gupiki z obgryzionym ogonem - w ich mniemaniu były to ciężkie obrażenia i ryba koszmarnie się męczyła. Gdyby takie tematy na forum nie były poruszane, takiemu 'trzymaczowi rybek' być może tak radykalny pomysł nie przyszedłby do głowy. Hoduję ryby od ok 15 lat i przez ten czas miałem chyba 3 przypadki kiedy musiałem uśmiercić dorosłą rybę. Widziałem naprawdę ciężkie przypadki z których ryby wychodziły bez szwanku: orfa z wiremią która zaatakowała połowę jednego boku po 2 tygodniach kuracji antybiotykowej wyglądała jak nowa, prętnik z wrzodami tak wżartymi że można było przez nie zobaczyć kręgosłup - doszedł do zdrowia, czy wreszcie przypadek z mojego akwarium - Synodontis, który w wyniku wyschnięcia (wyskoczył) stracił wąsy, wszystkie płetwy i skórę - całkowite dojście do zdrowia zajęło mu pół roku, ale żyje do dziś i ma 10lat (wypadek zdarzył się jak miał 2lata). Ryba przy naszej drobnej pomocy potrafi naprawdę wyjść z niejednej opresji, a przed zabiciem jej zastanówmy się czy na pewno dysponujemy wiedzą dostatecznie dużą, aby pozwolić sobie na odebranie jej życia. Oswald - nie traktuj tego personalnie, bo twój przypadek to tylko kropla w morzu tego co tu w przeciągu ostatnich 2 dni przeczytałem. Musiałem powiedzieć co mi na wątrobie leży
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
malzonka
|
|
« Odpowiedz #9 : Styczeń 27, 2007, 12:20:28 » |
|
Zgadzam się z Lukasem w 100%. Ze względu na towarzystwo macrobrachium tiwari widok ryb bez ogona - nie tylko płetwy, stał sie dla juz codziennością niestety. Jednak pięknie się wszystko goi jesli ryba jest zdrowa. Jeśli nie, krewetka kończy dzieło. Nie twierdzę, że nigdy nie podjełam pochopnej decyzji - owszem, nie raz, ale w tej chwili doświadczenie powoduje, że jest to ostateczność. Oswald a moim zdaniem dwa samce poprostu walczyły. Jesli wdałaby sie pleśniawka to o ile wiem, nie jest to zakaźne. Jesli masz zdrowe ryby to nie złapia infekcji od innej. To na przyszłość
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Oswald
|
|
« Odpowiedz #10 : Styczeń 28, 2007, 00:24:15 » |
|
no wiec tak.... po 1. zgadzam sie w 100% ze Lukas ma w 100% racje po 2. nie traktuje waszych komentarzy personalnie czy cos. Nawet jezeli przestraszylem sie o zrowie ryb ktore finansowo i emocjonalnie sa mi bardziej bliskie (finansowo bliskie... ) moglem sie troche bardziej postarac o geneze tego biednego pretnika. Moglem nawet za te 50-60 PLN kupic male akwa. Wasze komentarze sa dla mnie bardzo cenne - bo nawet jesli teraz zrobilem blad, to jest to doswiadczenie na przyszlosc, ktore moim przyszlym i aktualnym rybkom tylko na dobre wyjdzie. po 3. nie wiem co napisac bo jest weekend a ja juz pare piwek wypilem i ten drugi pretnik, ktory jest niby winowajca, od momentu wyjecia tego pokancerowanego plywa przy bocznej szybie akwa w dol i w gore. przedtem pilnowal miejsca, gdzie przyklejam tabletki pokarmowe. Kupie mu chyba 2 samiczki aby sie wyluzowal troche. W kazdym razie mam totalne wyrzuty sumienia. Horror! Te watki o eutanazji tez powoduja u mnie mieszane uczucia. Jakies pomysly z tabletkami aspiryny przypoinaja mi pomysly z cyklonem B. aaaa... zapomnialem..... malzonka czy nie pisalas gdzies, ze ten twoj Adolf, to rozwiazanie przerybienia w 112L...? i nie bylo tu zdjec z macrobrachium nad przepolowiona rybka? Nie znam dokladnie sytuacji, ale myle, ze ja bym moim rybkom takiego adolfa jednak bez zastrzezen nie wcisanal do akwa.....
|
|
« Ostatnia zmiana: Styczeń 28, 2007, 00:34:34 wysłane przez Oswald »
|
Zapisane
|
|
|
|
malzonka
|
|
« Odpowiedz #11 : Styczeń 28, 2007, 10:05:37 » |
|
Zdjęcie z rybka było innej krewetki - Macrobrachium assamensis Red Claw. Tyle, że te zdjęcie to pic na wodę - nie sa w stanie upolowac ryby, sa za wolne - to był kawałek stynki, ciachniętej osobiście przeze mnie nożem Kwoli wyjasnienia kwestii przerybienia. W 112 przerybienia nie miałam, nie mam i nie będę miała. Adolf to nie jest moje pierwsze macrobrachium tiwari. Przed awaria z kotem w tym zbiorniku mieszkały dwie takie krewetki i NIE POLOWAŁY. Co prawda były mniejsze, ale do głowy by mi nie przyszło, że Adolf będzie taki aktywny pod tym względem - mój błąd. Kwestia przerybienia to tylko geneza imienia krewetki wymyslona przez mojego męża - ostateczne rozwiązanie kwestii...nie musze dopisywać aby każdy wiedział o co chodzi. Adolfa się nie pozbędę, w przyszłości natomiast zagoszczą w tym akwarium żyworódki (jeszcze nie wiem jakie) w jakim celu to wiadomo.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
męczykoń
Zainteresowany
Płeć:
Wiadomości: 77
|
|
« Odpowiedz #12 : Styczeń 28, 2007, 12:14:13 » |
|
ja tak przy okazji tematu o prętniku, chcialem sie doradzic jaki preparat bylby najlepszy dla mojego chorego pretnika, u ktorego troche pod pyskiem troche pod okiem pojawil sie czerwony obrzek ktory od niedawna zaczal sie powiekszac, na obrzeku nie ma zandego nalotu, doradzcie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
lukas
Global Moderator
Super aktywny
Płeć:
Wiadomości: 3050
into U'r eyes my face remains
|
|
« Odpowiedz #13 : Styczeń 28, 2007, 15:40:41 » |
|
to owrzodzenie pyska, częste u prętników, zwłaszcza prosto z giełdy. Zastosuj Bactopur Direct i przetrzymaj go tydzień w wodzie, potem zrób podmianę. Póki wrzody jeszcze nie pękły stosunkowo łatwo je wyleczyć, później bywają kłopotliwe.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Oswald
|
|
« Odpowiedz #14 : Luty 14, 2007, 00:05:54 » |
|
Hej Wam! wracam do mojego watku. Otoz na poczatku myslalem, ze ten 1 pretnik byl taki pokancerowany przez tego drugiego. Krotko potym, jak ten jeden pretnik nas oposcil, zobaczylem ze ten drugi ma to samo - rozwalony pysk. Juz mi sie nie chcialo o tym pisac na forum. Zosatawilem go z nadzieja ze sie zregeneruje. Teraz przyjezdzam po weekendzie i widze ze pysk to tylko kupa zywego miecha, te druty, ktore mu od piersi wisza sa obgryzione do zero, ogon nadgryziony, dolna pletwa obgryziona - szokkkk!!!! Nie mam pojecia kto to robi. Podejzani to skalary i ewentualnie bojowniki - samiec albo jedna samica. Jak obserwuje rybki, to nic sie nie dzieje. Nikt nikogo nie gryzie. Co to za jaja?
Choc raz zauwazylem ze ten jeden czarny skalar tylko tak dla jaj 3 razy ugryzl mojego L190, ktory se spokojnie sidzial na korzeniu i nic nikomu nie robil. Jak wiadomo ryby denne nigdy nie wchodza w droge innym rybom. Po tym incycencie moj L191 siedzial 3 dni w rurce drewnianej. Bardzo mnie to wkurzylo, ale tan czarny skalar jest naprawde ladny. Teraz ma taki ogon jak mieczyk. Inne skalary tego nie maja.
|
|
« Ostatnia zmiana: Luty 14, 2007, 00:11:52 wysłane przez Oswald »
|
Zapisane
|
|
|
|
|