Zwinnik ogonoplamy Hemigrammus stictus (Durbin, 1909)


(Przedruk elektroniczny za zgodą PZA z czasopisma "Akwarium" nr 4/87)


Dagobert Drost 
Andrzej Strukowski

    Rozwój akwarystyki na świecie podąża w kilku współzależnych kierunkach. Mamy więc hodowców, którzy od lat zajmują się kilkoma wybranymi przez siebie standardami, udoskonalając tylko metody rozrodu w celu uzyskania jak największej ilości narybku. Celem innych jest otrzymanie poprzez selekcję i krzyżówki nowych, sztucznie wyhodowanych ras, odmian i mutantów. Wreszcie są i tacy, którzy ciągle próbują poznać nowe gatunki i wprowadzać je do hodowli akwaryjnej. W tym celu organizują specjalne wyprawy poszukiwawcze w rejony w których spodziewają się znaleźć gatunki ryb nowych dla nauki i akwarystyki, a własnoręcznie złowione "nowości" przywożą do domu. Mniej zamożni interesują się wszystkimi przesyłkami importowanych ryb oraz penetrują sklepy akwarystyczne, wyszukując rarytasy.
    Na drodze do pełnego sukcesu, którym jest otrzymanie zdrowego potomstwa, hodowcy napotykają dwie trudności. Pierwsza to utrzymanie przy życiu i aklimatyzacja w akwarium przywiezionych ryb. Druga - trudniejsza, to doprowadzenie do tarła tych nowości.
    W ostatnich latach miłośnicy kąsaczowców szczególnie upodobali sobie piękny i ciekawy rodzaj - Brittanichthys. "Zarażeni" przez prof. dr Geislera wielką miłością do tych ryb, często penetrują wody Amazonii, ale jak dotychczas wszystkie próby zakończyły się niepowodzeniami. Odłowione ryby już w krótkim czasie padały na miejscu względnie podczas transportu. Jest to spowodowane szokiem jaki ryby przechodzą w czasie odłowu siecią. Podobnie reaguje znaczna część problemowych kąsaczowców. Jako ciekawostkę warto podać, że znany większości akwarystów bystrzyk Pereza właściwie w niewoli nie doczekał się jeszcze rozrodu. Największe firmy akwarystyczne na świecie (m.in. kombinaty hodowlane w Europie - Tetra i w Ameryce - Axelroda) zagięły parol na tego pięknego bystrzyka, stawiając sobie za punkt honoru jego rozmnożenie. Początkowo myślano, że przyczyn niepowodzeń szukać należy w nieodpowiednich warunkach fizyko-chemicznych wody, lecz kiedy eksperymenty przeniesiono na teren odłowu - inaczej mówiąc odławiane tarlaki wpuszczano tam w Amazonii do specjalnych naturalnych zbiorników lęgowych - i ryby również nie wykazywały chęci do rozrodu, naukowcy doszli do wniosku, że w przypadku bystrzyka Pereza sytuacja stresowa samego odłowu powoduje nieodwracalną blokadę układu rozrodczego.
    Pod koniec 1984 r. przeczytaliśmy w sierpniowym numerze z tego roku "Das Aquarium" artykuł pani Edith Korthaus o kolejnej wyprawie, której głównym celem było złowienie i przywiezienie do Europy upragnionego Brittanichthys. Nurkując w ciemnych, przesiąkniętych garbnikami wodach dorzecza Rio Negro pomyłkowo złowiono inny gatunek, który później okazał się Hemigrammus stictus. Ryby te żyją w tym samym środowisku co osławiony Brittanichthys a w podwodnej perspektywie podobnie wyglądają jak jeden z jego gatunków B. meyersi. Odłowione egzemplarze Hemigrammus stictus udało się przetransportować do Europy i zaaklimatyzować w akwarium. Zdopingowani tą wiadomością postanowiliśmy również i my spróbować szczęścia, wyznaczając sobie ambitny cel pierwszego rozrodu w niewoli tego gatunku. Słowo się rzekło i już w kilka miesięcy później dwie pary Hemigrammus stictus pływały w naszych zbiornikach. Na usilne nasze żądanie, odłowionym rybom w naturze nie podano środków uspokajających jak również leczniczo-dezynfekujących, bo według opinii niektórych znawców tematu, traktowane medykamentami ryby pochodzące z odłowu często stają się niepłodne. Pochodzący z dorzecza Amazonki Hemigrammus stictus został opisany w roku 1909 przez Durbina.
    Kształtem i charakterystycznym pływaniem z pochyloną głową przypomina kąsacza (Charax). Również jego zachowanie się ma dużo cech wspólnych z w/w przedstawicielem kąsaczowców. Nie jest rybą stadną a raczej samotnikiem pilnie strzegącym swego rejonu żerowania. Cała ryba jest przeźroczysto-szara z czarną, punktową plamką barkową. W naturze i w dobrych warunkach w akwarium tylna partia ciała, do nasady płetwy ogonowej włącznie, wybarwia się na kolor intensywnie czerwony. Dlatego też zaproponowaliśmy polską nazwę gatunkową dla tego nowego przedstawiciela rodziny kąsaczowatych w naszych akwariach zwinnik ogonoplamy. Wielką szkodą dla Czytelników jest to, że zamieszczone zdjęcie nie pokazuje w całej krasie naszego zwinnika. Wszelkie niepokojenie ryb, co jest nieuchronne przy fotografowaniu, momentalnie powoduje zanik czerwonego ubarwienia. Podobne problemy fotograficzne miał chyba H. Axelrod, mocno retuszując na czerwono zdjęcie H. stictus - zamieszczone w książce J. Gery'ego "Characoids of the Worls".
    Rybki te dorastają do 3,5-4 cm. Dymorfizm płciowy jest słabo zaznaczony. Samce są bardziej smukłe i posiadają na płetwie odbytowej białą, węzełkowatą kreskę, a w czasie tarła są intensywniej wybarwione, szczególnie w partii ogonowej. Pobierają wszelki żywy pokarm. Nasze zwinniki trzymaliśmy w zbiorniku ogólnym, zarośniętym gęsto Microsorium pteropus, Echinodorus horyzontalis i pływającymi egzemplarzami Ceratopteris. Wraz z nimi znajdowały się w akwarium bystrzyki Copelanda, zwinniki Ulrey'a i żwawiki Rathbuniego.
    Parametry wody wynosiły: temp. 24°C, pH 6,5, twardość 6°n.
    Dość długo ryby nie przystępowały do tarła. Mimo, że samiczki były wypełnione ikrą, samce nie wykazywały zainteresowania nimi. Kilkakrotne odłożenie par do zbiorników lęgowych nie dawało rezultatów. W zbiornikach tych, zaopatrzonych w ruszt ikrowy, gęsto obsadzonych korzeniami wierzby i Microsorium, przygotowaliśmy wodę o temp. 26°C, pH 6,0, twardości 3°n, o dużej zawartości garbników. Dopomógł nam przypadek. Na jednym z zebrań Klubu Miłośników Ryb Kąsaczowatych, któryś z doświadczonych hodowców wspomniał, że kiedyś w podobnych przypadkach do kotnika z "opornymi" gatunkami wpuszczano prowadzącą "zaloty" parę tego samego lub pokrewnego rodzaju. Podobno taka "stymulacja" bywała skuteczna. Podchwyciliśmy to, i do zbiornika lęgowego z parą H. stictus - dodaliśmy sprawdzoną i akurat przygotowującą się do tarła parę bystrzyka ozdobnego.
    Nie wiemy, na ile ten sposób jest skuteczny i czy akurat on pomógł, dość, że para zwinników ogonoplamych po kilku godzinach przystąpiła do tarła (przedtem
wyłowiliśmy "stymulatory"). Tarlaki złożyły dość dużą ilość ciemnej ikry (ok. 800 ziarenek). Parę odłowiliśmy i zaciemniliśmy zbiornik.
    Wylęg nastąpił po ok. 24 godzinach. Po 5 dniach podaliśmy pierwszy pokarm. Dalsze karmienie narybku przebiegało jak u innych zwinników.
W drugim tomie "Aquanen Atlas" H. A. Baenscha (który otrzymaliśmy znacznie później) przeczytaliśmy, że H. stictus jest rozmnażany i warunki rozrodu przedstawiają się dość prosto. Nie umniejsza to w niczym naszej satysfakcji. Udało nam się rozmnożyć osobniki pochodzące prosto z Amazonii, metodą prób i błędów, "na wyczucie" i nie mając jeszcze żadnej literatury. Jedyną wskazówką był artykuł w "Das Aquarium" - szczegółowo opisujący biotop, w którym żyją opisywane rybki.
    Możliwe, że rozród kolejnych pokoleń będzie łatwiejszy. Jeszcze wrócimy do wspomnianego na wstępie rodzaju Bryttanichtys.
W jednym z numerów DATZ'a ukazał się artykuł zachodnioniemieckiego akwarysty, który te rybki posiada, chociaż początkowo nawet nie wiedział, że to właśnie one. Kupił je mianowicie w sklepie pod zupełnie inną nazwą. Dopiero przypadkowo, będąc na prelekcji prof. Geisslera na temat Bryttanichtys - zidentyfikował je.
    Tak więc seria przypadków sprawiła, że pojedyncze egzemplarze pojawiły się już na rynku zachodnioeuropejskim i należy wyrazić nadzieję, że rychło dotrą i do nas.

Literatura:
1. Bensch H. A., Riehl R., Aquarium Atlas III.
2. Gery J., Characoids of the world 
3. Kozlowski J., Eine kleine sensation: der Brittan - Salmler in Aquarium (Datz 8, 83)
4. Korthaus E., Ein aquaristischer Erstimport: Hemigrammus stictus (Durbin 1909) aus den Stromgebiet des Rio Negro (Das Aquarium, sierpień 1984)

Recenzował: dr Alfred Borkowski

"Akwarium" 4/87


strona główna